poniedziałek, 9 lipca 2012

Torebka Kasi

W tą torebkę wplątałam się ........ na spotkaniu. Byliśmy u znajomych, którzy mają córę ...Kasię .....dziś już uczennicę 5-ej klasy szkoły podstawowej. W którymś momencie przyszła i prosiła swą mamę aby ta potrzymała jej mały element ....z własnoręcznie robionych kolczyków.....i okazało się, że ma już kilka par stworzonej biżuterii, potem przyniosła swoje próby wyszyte haftem krzyżykowym, pokazała zrobione małe zawieszki do kluczy z kolorowych plasikowych kółeczek, które należy przeprasować, i w końcu przyniosła ....swoją torebkę. Kolorową kwiatową......wzięłam ją do ręki i okazało się, że Kasia ją po prostu sfastrygowała. Wiedziałam jedno, że jeżeli włoży do niej kilka zeszytów, to za którymś razem torebka i ucho nie wytrzymają.Spytałam się, czy mogę ją zabrać, aby  zszyć na maszynie. Dziewczynka wyraziła zgodę....i .....torebka pojechała ze mną.      
Następnego dnia rozprulam całość i .....wiecie co, ...ona to cięła nożyczkami... a ja....wyrównując cięcia odcięłam .. z 1,5 centymetra. Ucho/rączka było prawie idealne.

Gdy zszyłam ....torebka była bardzo wiotka, a jak właścicielka włożyłaby coś z ostrym rogiem....powstałaby dziura....i tak doszła cieniutka ocieplina i środek w kolorze czerwonym......
Tak prezentuje się cała torebka....na niezbyt udanym zdjęciu.....
 
 
I środek.....



 Uchwyt.....to dla mnie było wyzwanie...ponieważ nigdy nie szyłam torebki....i nie miałam bladego pojęcia co zrobić. Po złożeniu posiadanego materiału okazało się, że jest to zbyt cienkie, bez ociepliny robił się po prostu sznurek ...i tu połączyłam kwiatki z czerwonym dodatkiem.... nawet udało mi się to równiutko przepikować....... i wyglądało to tak....


Niestety, torebka nie ma kieszonek, nie jest zamykana, nie była też przepikowana.....ale i tak  się podobała.....