-to gdzie jedziemy?
Padło na trasę w kierunku Marsylii (do której zabrakło nam jednego dnia, aby tam dojechać i ją pozwiedzać). I tak poznając Francję w lutym znaleźliśmy się w Prowansji, krainy lawendy. Na polach widać było tylko krzaki, którym daleko jeszcze było do widoków znanych z licznych fotografii, obrazów. Za to w sklepach można było kupić....
I przywiozłam 3 woreczki suszonej lawendy. Dziś wiem, że stanowczo za mało, bo zapach ...jest obłędny,........
Długo zajęło mi zebranie się do pracy. I powoli powstało kilka małych woreczków, ozdobionych techniką decoupage,....
Wszystkie trzy.......
I każdy z osobna......
Jak Wam się podobają?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz