Stała sobie w piwnicy takie małe, ocynkowane wiaderko, bo nie nadawało się do eksponowania. Jak to ze mną bywa, wszystko musi nabrać mocy urzędowej, swoje odstać, odleżeć.... abym w końcu zaczęła coś dłubać.
I tak ..najpierw primerek czyli podkład, coby farbą dobrze się malowało. Potem malowanie, wybór motywu ..... i dlaczego farba popękała????? nie wiem do dziś....!!!!
Przyklejanie, malowanie.....
Jak dla mnie, to w święta Bożego Narodzenia ma się świecić, błyszczeć i mienić....
I tak, wybrokaciłam ci ja wiaderko...... niestety, na zdjęciach robionych w ciągu dnia widać......jeno kropeczki, nic się nie mieni,....
Miłego dnia życzę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz